Wiadomości branżowe

Ankieta ING: Epidemia ogórkowa – przezorność, ale bez paniki

Ankieta ING: Epidemia ogórkowa – przezorność, ale bez paniki
„Epidemia ogórkowa” w Niemczech realnie wpłynęła na decyzje zakupowe Polaków – z ankiety ING wynika, że co dziesiąta osoba zrezygnowała z konsumpcji warzyw. Trudno jednak mówić o panice, raczej o wzroście świadomości i przezorności konsumentów.Co dziesiąty ankietowany przez nas klient ING przestał kupować warzywa w związku z „epidemią ogórkową”. Wśród pozostałych głosujących połowa postanowiła kupować tylko nowalijki pochodzenia polskiego. Reszta respondentów zignorowała doniesienia o zagrożeniu związanym z hiszpańskimi ogórkami i kupuje warzywa bez względu na kraj pochodzenia. Nie wiemy, co prawda, ile osób przed przypadkami zachorowań w Niemczech zwracało uwagę na pochodzenie kupowanych jarzyn, ale można zaryzykować tezę, że było ich mniej niż obecnie.Przed „epidemią” można się bronić na różne sposoby. Rezygnacja z warzyw to droższy wariant ochrony – poniesionym kosztem jest jednak utrata przyjemności z ich jedzenia i ich wartości odżywczych,. Tańszy wariant, ale mniej skuteczny (przez to, że źródło bakterii nie zostało ostatecznie zidentyfikowane), to

„Epidemia ogórkowa” w Niemczech realnie wpłynęła na decyzje zakupowe Polaków – z ankiety ING wynika, że co dziesiąta osoba zrezygnowała z konsumpcji warzyw. Trudno jednak mówić o panice, raczej o wzroście świadomości i przezorności konsumentów.

Co dziesiąty ankietowany przez nas klient ING przestał kupować warzywa w związku z „epidemią ogórkową”. Wśród pozostałych głosujących połowa postanowiła kupować tylko nowalijki pochodzenia polskiego. Reszta respondentów zignorowała doniesienia o zagrożeniu związanym z hiszpańskimi ogórkami i kupuje warzywa bez względu na kraj pochodzenia. Nie wiemy, co prawda, ile osób przed przypadkami zachorowań w Niemczech zwracało uwagę na pochodzenie kupowanych jarzyn, ale można zaryzykować tezę, że było ich mniej niż obecnie.

Przed „epidemią” można się bronić na różne sposoby. Rezygnacja z warzyw to droższy wariant ochrony – poniesionym kosztem jest jednak utrata przyjemności z ich jedzenia i ich wartości odżywczych,. Tańszy wariant, ale mniej skuteczny (przez to, że źródło bakterii nie zostało ostatecznie zidentyfikowane), to zwracanie uwagi na kraj pochodzenia. W tym wypadku koszt to czas i uwaga poświęcone na dociekanie skąd produkt pochodzi, zamiast wrzucenia go po prostu do koszyka czy wzięcia ze straganu. Sądząc po wynikach naszej sondy, sprzedawcy zasypywani są obecnie gradem pytań o pochodzenie warzyw, przede wszystkim ogórków.

W Polsce spadają ceny hurtowe produktów rolnych wymienianych jako źródła zagrożenia, przy czym o tej porze roku towar pochodzi już raczej z krajowych upraw. Ankieta ING wykazała, że 10% konsumentów wstrzymało się od zakupów warzyw, co wydaje się być dostatecznie dużym ubytkiem w popycie, żeby doprowadzić do obniżki cen detalicznych. Według naszej oceny odbiorcy hurtowi mają przed sobą wybór: albo dalej zamawiać nowalijki ryzykując, że towar się zmarnuje (jeśli zagrożenie zachorowania w Polsce wzrośnie), albo wstrzymać tymczasowo zamówienia i nie realizować zysków (jeśli popytowi nic się nie stanie). To stawia w bardzo złej pozycji dostawców  – o czym świadczą ich dramatyczne relacje pojawiające się w mediach. Sytuację pogorsza dodatkowo wprowadzenie przez Rosję embargo na warzywa z Unii Europejskiej.

A to już wiesz?  Czy na starość obrabujesz bank, by mieć za co żyć?

Ankieta została przeprowadzona w dniach 2.06. – 7.06.  br. wśród klientów ING Banku Śląskiego korzystających z systemu bankowości internetowej ING BankOnLine. Na pytanie uzyskaliśmy 20 559 odpowiedzi.

Grzegorz Ogonek


Zespół ekonomistów ING Banku Śląskiego

Mateusz Szczurek, Rafał Benecki i Grzegorz Ogonek

22 820 46 98 [email protected][email protected][email protected]

Źródło ING BANK ŚLĄSKI S.A.. Dostarczył netPR.pl

Artykuly o tym samym temacie, podobne tematy