Gdybyś mieszkał w Szwecji, mógłbyś sprawdzić tę informację. W listopadzie mija pierwsza rocznica uruchomienia serwisu Ratsit.se, który za pomocą prostej wyszukiwarki umożliwił naszym zamorskim sąsiadom wgląd do sytuacji finansowej ich rodaków.
Możliwość przejrzenia finansów osób trzecich nie jest w Szwecji nowością. Już wcześniej funkcjonował tam szereg płatnych stron internetowych, które oferowały podobne usługi. Szwedzi mogą także po prostu udać się osobiście do urzędu skarbowego – Skatteverket – i obejrzeć zeznanie podatkowe wybranej osoby. Jednak start Ratsit wywołał prawdziwą burzę. Serwis jako pierwszy udostępnił informacje na tak szeroką skalę. Po uruchomieniu strony szczegóły zawarte w deklaracjach podatkowych były naprawdę na „wyciągniecie myszki”.
Pierwotnie celem serwisu miała być możliwość sprawdzenia potencjalnych kontrahentów, zwłaszcza w przypadku transakcji zawieranych przez Internet. Jednak ze względu na łatwość dostępu danych, przeglądanie strony szybko stało się jedną z rozrywek znudzonych pracowników biurowych. Szwedzi szturmowali stronę w poszukiwaniu informacji o zarobkach i długach swoich szefów, współpracowników, znajomych, krewnych czy gwiazd. Od początku swego istnienia Ratsit zanotował rekordowe zainteresowanie. W listopadzie 2006 roku, kiedy rozpoczął działalność, notował 1000 zapytań na minutę. Pierwszego dnia zarejestrowało się 58 tys. użytkowników. Do czerwca 2007 roku miał na koncie 14 milionów zapytań.
Wśród Szwedów spotkać można zarówno zwolenników i przeciwników Ratsit. Przeważają jednak ci drudzy. Narzekają głównie na możliwość kradzieży danych osobowych i innych nadużyć związanych z publikowanymi danymi. Niektórzy po prostu nie życzą sobie, aby postronne osoby miały nieograniczony dostęp do, ich zdaniem, prywatnych informacji. Zwolennicy serwisu powołują się natomiast na tradycje przejrzystości finansowej i otwartości szwedzkiego społeczeństwa. Twierdzą, że strona jest kolejnym narzędziem w walce z korupcją. Jednym z częstych argumentów popierających Ratsit jest możliwość wykorzystania jego zasobów jako karty przetargowej przy negocjacji pensji.
Jednak nawet w przejrzystej finansowo Szwecji Ratsit prezentował zbyt liberalne podejście do finansów. Okazało się, że nawet egalitarni Skandynawowie nie zgadzają się, aby sąsiedzi bez ograniczeń badali ich sytuację materialną. Podniosły się głosy, że tym razem granice szwedzkiej otwartości i tolerancji zostały przekroczone. Po silnych głosach protestu, Skatteverket, który zaopatrza tego typu serwisy w dane, zagroził, że jeżeli Ratsit i podobne strony nie ukrócą swych działań, zacznie dostarczać materiały w formie papierowej. Oczywiście oznaczałoby to paraliż popularnych wyszukiwarek. W związku z tym kilka miesięcy temu Ratsit zmuszony był wprowadzić pewne ograniczenia w korzystaniu ze swoich zasobów.
Po pierwsze dostęp do danych finansowych mają tylko zarejestrowani użytkownicy. Nie mogą oni już sprawdzać danych anonimowo - osoba, której deklarację podatkową przeglądano, dostaje list z informacją, kto i w jakim zakresie widział jej dane. Po drugie wprowadzono opłaty na korzystanie. Użytkownik ma do wyboru kilka pakietów. W ramach podstawowego, bezpłatnego, można sprawdzić adres i stan cywilny wybranej osoby. Bardziej rozbudowane wersje udostępniają numer personalny (odpowiednik naszego peselu), wysokość dochodu i podatku ze względu na różne źródła wykazane w ostatnim zeznaniu, obciążenia kredytowe wraz z datami ich zaciągnięcia, a także – co wcześniej wywoływało największe kontrowersje – informacje o ewentualnych opóźnieniach i problemach ze spłatą wcześniejszych zobowiązań. W ramach najszerszego pakietu dowiedzieć się można, jaka jest wartość majątku (ruchomości i nieruchomości) sprawdzanej osoby, serwis przeprowadza też automatyczny scoring kredytowy. Wcześniej jednak wszystkie te informacje oprócz scoringu były dostępne bezpłatnie i anonimowo dla każdego.
Nielimitowany i anonimowy wgląd do strony mają nadal firmy. W Szwecji każdy przedsiębiorca ma nieograniczony dostęp do danych, które w Polsce BIK przekazuje tylko bankom, Skokom i nielicznym instytucjom, a BIG udostępnia je wszystkim zainteresowanym firmom, jednakże za opłatą. Osoby prywatne mogą natomiast na Ratsit zapoznać się z kondycją finansową firm.
Obecnie serwis notuje ok. 100 tys. odwiedzin tygodniowo i ma prawie 650 tys. zarejestrowanych użytkowników. Biorąc pod uwagę opłaty za część usług i to, że Szwecja jest 9 milionowym państwem – to całkiem sporo. Mimo wprowadzonych ograniczeń, Ratsit może realizować swój cel – przeciętny Szwed ma możliwość sprawdzenia rzetelności potencjalnego kontrahenta. Nadal jednak trwa dyskusja nad dalszymi ograniczeniami działania tego typu stron. Rząd zastanawia się nad rozwiązaniami, które dalej ograniczałyby dostęp do informacji finansowych. Możliwe, że wejdą one w życie w 2008 roku.
Może szwedzkie rozwiązanie jest dość radykalne, ale z punktu widzenia Polski opętanej ochroną danych osobowych z jednej strony i drążonej przez korupcję - z drugiej, wydaje się ciekawe. Poza oczywistymi barierami prawnymi, rodzi się jednak pytanie, czy polskie społeczeństwo dorosło do takiego uwolnienia dosyć osobistych informacji. Nie udało się przecież nawet u nieskrępowanych Szwedów, którzy maja długą tradycję przejrzystości finansowej. Autorka na pewno należałaby do zwolenników takiej finansowej gry w otwarte karty.
Natalia Galińska, Bankier.pl