Czynniki, na których do tej pory opierał się rozwój gospodarczy Polski, powoli się wyczerpują. – To moment, w którym czas postawić na naukę i badania rozwojowe – oceniają rektorzy pięciu uczelni ekonomicznych. Analiza dotychczasowych danych pokazuje, że to najbardziej opłacalna inwestycja w rozwój PKB. Do tego jednak koniecznych jest kilka zmian związanych m.in. z finansowaniem badań ze środków publicznych, większym powiązaniem prac naukowych z biznesem oraz odbudowaniem pozycji naukowców, która w ostatnich latach uległa degradacji.
– Polska gospodarka przez lata rozwijała się dzięki prostym zasobom, takim jak tania siła robocza, duży rynek, konwergencja. Te czynniki się wyczerpują. Bez silnego impulsu jakościowego, a ten impuls jakościowy może się brać z nauki, polska gospodarka sobie nie poradzi, będzie gospodarką peryferyjną – mówi agencji Newseria Biznes dr hab. Stanisław Mazur, profesor i rektor Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie. – To jest pytanie, czy możemy sobie pozwolić na to, żeby tego nie uczynić. Bo jeżeli tego nie uczynimy, to udziałem naszego państwa stanie się coś, co ekonomiści nazywają pułapką średniego dochodu.
– Jeśli nie chcemy pełnić roli usługowej, a więc stosować tylko innowacji odtworzeniowych, to musimy zainwestować w naukę, aczkolwiek jest to inwestycja długoterminowa i tej stopy zwrotu nie uzyskuje się z dnia na dzień – mówi prof. dr hab. inż. Celina Olszak, rektor Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach. – Jednak te analizy, które robiliśmy w raporcie i które objęły lata od 2004 do 2023, czyli blisko 20 lat, pokazują, że absolutnie opłaca się inwestować w naukę.
Z raportu „Nauka i szkolnictwo wyższe a rozwój gospodarczy”, przygotowanego na zlecenie Konferencji Rektorów Uczelni Ekonomicznych (KRUE), wynika jednoznaczny związek wydatków na badania naukowe i prace rozwojowe ze wzrostem PKB. Każdy wzrost udziału wydatków w PKB o 0,1 pkt proc. to wyższy wzrost samego PKB o 0,8–1,3 pkt proc. To oznacza, że każda zainwestowana złotówka przynosi kolejne 8–13 zł. Widać to także na poziomie lokalnym. Miasta, które posiadają znaczący ośrodek akademicki, rozwijają się nawet 30 proc. szybciej niż pozostałe.
– Polityka polskiego rządu, ale nie tylko tego obecnego, od bardzo wielu lat w istocie powoduje, że rola polskiej nauki jest marginalizowana. Podam tylko kilka liczb. Poziom finansowania nauki w Polsce to jest około 40 proc. tego, co wydają bogate kraje Zachodu i około 70 proc. tego, co wydają nasi sąsiedzi: Czechy, Węgry, Słowacja. To pokazuje skalę problemu – podkreśla prof. Stanisław Mazur.
Raport KRUE wskazuje, że w Polsce poziom finansowania badań i nauki to ok. 1,4 proc. PKB, a średnia w krajach OECD to 2,5 proc. Dlatego eksperci oceniają, że nakłady w naszym kraju powinny wzrosnąć co najmniej dwukrotnie (do 3 proc. PKB). Efekty działalności naukowej są silnie zależne od finansowania nauki, zwłaszcza za pośrednictwem szkół wyższych.
– Świetnym przykładem są Stany Zjednoczone, gdzie nauka jest absolutnie częścią gospodarki i to, co rząd wydaje na rozwój gospodarczy, w jakiejś mierze trafia do uczelni amerykańskich. To buduje ich siłę, pozycję, prestiż. Bardzo podobną politykę prowadzi Izrael. W Polsce nauka, polityka naukowa, badania a gospodarka są trochę obok siebie, ale bez dużych strumieni, strategicznej decyzji ze strony rządu te strumienie się nie zejdą. Bardzo mocno czekamy, bardzo liczymy na to, że pewnego dnia to się zdarzy – ocenia rektor Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie.
Rektorzy uczelni ekonomicznych zwracają uwagę, że potrzebna jest także większa współpraca na linii nauka – biznes i połączenie tych dwóch światów, które bez siebie nie mogą istnieć.
– Sfera badań wymaga olbrzymich nakładów, sprzętu, aparatury, wysoko opłacanych naukowców i tu nie jesteśmy jeszcze partnerem dla biznesu. Biznes patrzy życzliwie na nas i mówi: możemy współpracować, ale współpracujemy z partnerem, który jest dla nas wiarygodnym, podmiotowym i silnym, chcemy, żebyście byli takim partnerem, ale ciągle jesteście dopiero partnerem, który się tego uczy – mówi prof. Stanisław Mazur.
– Dziś ta współpraca przebiega bardzo różnie, to zależy i od uczelni, i od biznesu. Generalnie chyba cały czas badania, które prowadzimy w uczelniach, czasami wydają się mało atrakcyjne dla biznesu. Uczelnie często podejmują badania podstawowe, a biznes w nich może nie widzi korzyści na ten moment. Ale proszę sobie wyobrazić, że wiele badań podstawowych dało podstawę do rozwoju innowacji, tylko to się nie działo z miesiąca na miesiąc czy nawet z roku na rok, czasami trzeba było czekać całe dekady, aby ten potencjał z badań podstawowych wydobyć i przekuć na innowacje – podkreśla prof. Celina Olszak.
Ze względu na to sektor prywatny nie jest zainteresowany finansowaniem badań podstawowych w przeciwieństwie do rozwojowych, które mają potencjał szybkiej komercjalizacji. To dlatego uczelnie tak duże nadzieje wiążą z finansowaniem tej pierwszej grupy badań przez państwo i tutaj widzą pole do poprawy sytuacji. Druga istotna kwestia związana z koniecznością zwiększania nakładów to budowanie kapitału ludzkiego, bez którego nie może się rozwijać nowoczesna gospodarka oparta na wiedzy.
– Jeżeli popatrzymy na bardzo istotny parametr, który buduje pozycję polskich uczelni, czyli wynagradzanie pracowników, to bardzo jasno możemy dostrzec problem pauperyzowania tego środowiska. Ja uformuję bardzo radykalną i kontrowersyjną tezę po to, żeby zwrócić uwagę: jako uniwersytety wchodzimy w czas biedauniwersytetów. Coraz trudniej jest godnie płacić, jest coraz trudniej zyskiwać dobrych pracowników, to wszystko wygląda niepokojąco – mówi rektor Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie.
W roku 2023 – jak wynika z raportu KRUE – w ujęciu miesięcznym przeciętne wynagrodzenie w grupie nauczycieli akademickich było jedynie o nieco ponad 10 proc. wyższe niż przeciętne wynagrodzenie w gospodarce narodowej, podczas gdy w 2004 roku różnica ta przekraczała 80 proc. Jest to o tyle ważne, że poziom finansowania jest istotnie skorelowany z liczbą i jakością publikowanych badań – szczególnie jest to widoczne w przypadku publikacji w czasopismach o najwyższym prestiżu. Z niskim poziomem wynagrodzeń związany jest także problem demograficzny: mediana wieku kadr naukowych rośnie, bo warunki nie są atrakcyjne dla utalentowanych młodych ludzi.
– Kapitał intelektualny, kadra jest kolejnym niezwykle ważnym zasobem dla gospodarki. Dzisiaj w Polsce musimy bardzo krytycznie, z dużą powagą i odpowiedzialnością, popatrzeć na rozwój atrakcyjnych systemów motywacyjnych w uczelniach. W tej chwili one nie są wystarczające. Widzimy, że gros pracowników, zwłaszcza młodych, woli swoją pierwszą pracę rozpocząć w korporacji niż na uczelni. Tutaj decydują oczywiście o tym przede wszystkim zarobki. Te zarobki od blisko 20 lat są najniższe, jakie odnotowano, i to jest kolejny problem – podkreśla prof. Celina Olszak.
Konferencja Rektorów Uczelni Ekonomicznych skupia pięć uczelni: Szkołę Główną Handlową w Warszawie, Uniwersytet Ekonomiczny w Katowicach, Uniwersytet Ekonomiczny w Krakowie, Uniwersytet Ekonomiczny w Poznaniu i Uniwersytet Ekonomiczny we Wrocławiu. Raport dotyczący relacji nauki i szkolnictwa wyższego oraz gospodarki został przedstawiony podczas Forum Ekonomicznego w Karpaczu.